NIGARDSBREEN - BŁĘKITNY LODOWIEC
00:03
Kolejną pozycją na naszej liście norweskich marzeń było zobaczenie lodowca. Można oficjalnie odfajkowac. 25 lipca - kolejny dzień wolny wykorzystaliśmy na wycieczkę do Jostedalen, żeby zobaczyć jeden z jęzorów gigantycznego lodowca Jostedalsbreen (487 km2)- Nigardsbreen. Jostedalsbreen to największy europejski lodowiec na lądzie, zaliczyliśmy więc kolejny norweski "naj". Pojechaliśmy sześcioosobową ekipą - oprócz nas: rodzice i Michael z Camillą - nasi Osterbowi znajomi. Do przejechania 180 km, w tym krótka przeprawa promowa. Pogoda najpierw mocno deszczowa, prawie traciliśmy nadzieję.
Dojechaliśmy do Breheimssenter, gdzie jest muzeum poświęcone historii lodowca, i gdzie można wykupic wycieczkę z przewodnikiem. Jako, że w dostępnej dla nas cenie był tylko godzinny "family tour" (250 kr od os.) zdecydowaliśmy odpuścic spacer pomiędzy szczelinami. Nasi znajomi, którzy wzięli wcześniej udział w rodzinnej "turze" nie byli do końca zadowoleni. 70 os. z różnych krajów wpiętych w jedną linę targa się wzajemnie w obie strony. Takie przyjemności nie dla nas. Podjechaliśmy więc samochodem platną drogą (30 koron od samochodu) i ruszyliśmy szlakiem do jęzora lodowca, wzdłuż uroczego zielonego jeziorka. 45 min spaceru po śliskich kamieniach, a szlak czasem dosłownie tonął w wodzie:)
Świetny sprawdzian dla nowych butów Kasi. Alternatywą jest krótka przeprawa łódką, okupowaną przez wszelkiej maści grupy wycieczkowe. My doszliśmy szlakiem do lodowca. Nigardsbreen mimo, że miejscami brudnawy, świecił w oczy błękitem.
U podnóża małej szczeliny urządziliśmy sobie sesję zdjęciową, denerwując innych turystów. Ale czego się nie robi dla dobrych zdjęć ;) Można nawet sprowokować konflikty międzynarodowe.
Schodząc w dół spotkaliśmy grupę Koreańczyków wchodzących po skałach w klapkach i japonkach. Jak nad naszym Morskim Okiem. Można i tak.
A tu dla ciekawskich zdjęcie- jak przesuwał się lodowiec.
GALERIA
0 komentarze