Zawsze, kiedy uda nam się wyrwać gdzieś bez dzieci, pada zdanie: "Czemu wcześniej nie robiliśmy tego co weekend?" Czemu nie raz woleliśmy spędzać godziny, oglądając serial przed laptopem, zamiast ruszyć tyłki i pozwiedzać okolicę? Czemu do diabła nie wykorzystaliśmy tego czasu przed dziećmi do ostatniej sekundy? Czemu nie wycisnęliśmy go jak cytryny? Kiedy mogliśmy, kiedy jeszcze nie byliśmy za nikogo więcej odpowiedzialni poza sobą. Kiedy rytm dnia nie zależał od rozkładu drzemek, a zagubiony ludzik lego nie psuł humoru wszystkim członkom rodziny. Jakby życie dzieliło się na to przed pojawieniem się dzieci i po pojawieniu się dzieci. W takim razie żyjemy obecnie w 4 r.p.n.k. (czyt. czwartym roku po narodzinach Kazika). W 4 r.p.n.k. wybraliśmy się pierwszy raz na rowery na Jurę.