IDEALNI PARTNERZY W ZBRODNI

19:20




Kiedy tylko poznałam Wiktora, zdałam sobie sprawę, że poza byciem świetnym partnerem w życiu, będzie też doskonałym partnerem w podróży. Poznaliśmy się zresztą na łódce na Mazurach i od tamtej pory jeśli gdzieś jedziemy to w większości razem. Długo myślałam, że we dwójkę jest nam w podróży najlepiej. (Sorry, Dzieci!) Jesteśmy dogadani, wiemy czego oczekujemy, interesują nas podobne destynacje. Często w podróży jest nam lepiej niż w domu. Jesteśmy wobec siebie bardziej wyrozumiali - nieodłożony do zmywarki kubek nie przeszkadza tak bardzo. 


Niedawno jednak mieliśmy okazję wybrać się w krótką podróż z parą naszych znajomych. Znamy się już tak długo i co ciekawe - trzeba było, żeby każdemu z nas urodziła się trójka dzieci, żebyśmy w końcu pojechali gdzieś razem. Łączą nas zapewne wspólne wyrzuty sumienia - dlatego na wyjeździe jest teoretyczny zakaz rozmowy o dzieciach. Łatwiej też przekonać dziadków do kilku dni radosnej integracji z wnukami, wyrzucając w powietrze: "A rodzice Eweliny biorą całą trójkę!" ;) Nic tak nie działa na dziadkową ambicję!

Trochę się bałam czy po tym wspólnym wyjeździe dalej będziemy się lubić:) A tu proszę minął niespełna miesiąc, a pojechaliśmy na drugi. W powietrzu i słowach wiszą kolejne. 

Wiecie jak to cudownie znać kogoś kto ogarnia prawie wszystkie promocje na bilety lotnicze? Tak, jakby loter.pl był Twoim kumplem i wysyłal ci smsy: "A może polecimy do Dubaju?" Wiecie jak syto podróżuje się z kimś kto ma tak samo poważny stosunek do jedzenia jak ty? To znaczy musi jeść co trzy godziny, żeby nie mordować napotkanych przechodniów. Jak wspaniale iść za kimś, kto zawsze znajdzie drogę i rozkmini nawet zaplątane nici Ariadny paryskiego metra? Jak bezpiecznie czujesz się mając wsparcie medyczne na wyciągnięcie ręki? Paracetamol, Nifuroksazyd, Enterol - wszystkie te skarby przemysłu farmaceutycznego przezornie wzięte, kiedy ty co najwyżej wiesz jak jest "biegunka" po szwedzku. 

Dobrze podróżuje się z kimś kto rozumie, że może i fajnie zobaczyć podświetloną piramidę Luwru o zmroku, ale po 15 h na nogach fajniej wrócić do przytulnego kokonu na Montmartre. Z kimś kto otworzy się na nowe smaki i spróbuję francuskiego sera z oliwkami, mimo, że wcześniej nie kojarzyło mu się to z czymś do jedzenia. Z kimś kto kiedy skończy się już ostatnia butelka wina pójdzie się z Toba  przewietrzyć po następną. Z kimś kto wpuści cię pod swoją kołdrę kiedy jest ci zimno. Z kimś kto rozumie, że czasem tylko drzemka może nas uratować, a dobra kawa postawić na nogi. 



Tak, więc Drogie Golisy! Z wami "konie graść, różaniec odmawiać, tańczyć białe tango do białego rana". Jesteście idealnymi partnerami w zbrodni. 

Ten tekst jest właściwie o Paryżu, ale jaki koń jest każdy widzi:














You Might Also Like

0 komentarze

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...