USTĄP MIEJSCA - POKAŻ KLASĘ!
14:27fot. Ogilvy’s Beijing, aut. Shiyang He |
Przyzwyczaiłam się już do tego, że kiedy wchodzę do tramwaju nikt nie ustąpi mi miejsca. Nawet tego oznaczonego przez MPK wlepką, przedstawiających uprzywilejowanych i hasłem "Ustąp miejsca, pokaż klasę". Przez jakiś czas myślałam, że po prostu mojej ciąży nie widać, dopóki mój mąż z wrodzoną sobie delikatnością nie uświadomił mi, że "Daj spokój! To niemożliwe! Jesteś przecież gruba jak wieloryb". No fakt, nie da się tego ukryć. Mam w brzuchu 5 kg bliźniaki i to mój brzuch wchodzi teraz wszędzie pierwszy.
Do tej pory miejsca ustąpiła mi raz pani w wieku mojej mamy. Raz miałam również sytuację, kiedy inna pani, również w wieku mojej mamy, opieprzyła niejako za mnie, młodego gościa siedzącego z głową na wysokości mojego brzucha. Opieprzyła potem i mnie, że jak już nie myślę o sobie, to żebym pomyślała chociaż o dziecku i zawalczyła o swoje. I miała rację, bo to naprawdę mój problem, że nie potrafię sama o siebie zadbać, że nie potrafię poprosić o coś co wg. zasad MPK mi się przecież należy. Bo to mnie boli kręgosłup, to moje nogi puchną i to ja z moimi dziećmi w brzuchu gibam się na dwie strony tramwaju, kiedy ten wjeżdża na stare torowisko. I czas sobie uświadomić, że reszta tramwajowej (sklepowej, przychodniowej itp.) społeczności ma to z reguły gdzieś. Niezależnie jak bardzo chcielibyśmy, żeby było inaczej.
Moja ciężarna przyjaciółka miała w zwyczaju po prostu wchodzić do tramwaju i wyszukiwać wzrokiem miejsca oznaczonego wizerunkiem kobiety w ciąży. Potem podchodziła do siedzącej tam osoby i spokojnym tonem mówiła: "Przepraszam bardzo. Jestem w ciąży. Czy mógłby mi Pan/Pani ustąpić miejsce?". I tyle - bez cienia złości, agresji, kąśliwych uwag rzucanych ni to w powietrze, bez wymownego wlepiania wzroku w siedzący obiekt. Prosty przekaz. I to jest coś, czego myślę warto się nauczyć. "Pokaż klasę i kulturalnie zawalcz o swoje prawo" - to moja prywatna kampania.
A na zakończenie jeszcze sytuacja z wczoraj, która zmobilizowała mnie do napisania tego tekstu. Odbywałam swoją cotygodniową pielgrzymkę do przychodni na badania. Kiedy już pobrali mi krew, dostojnym, kaczym krokiem dotarłam do recepcji Medicover, żeby zapłacić za badania. Przede mną płacił już jeden Pan, więc grzecznie ustawiłam się za nim. Kiedy pan zwolnił fotel, już miałam się na nim usadowić, kiedy jakaś pani za mną ruszyła pędem i wciskając się między mój brzuch i fotel, mrucząc "przepraszam" posadziła swój chudy tyłek na upatrzonym przeze mnie miejscu. I omawia z panem z recepcji sprawę swojej umówionej wizyty. Wbiło mnie w ziemię i co gorsza z zaskoczenia nie powiedziałam ani słowa. A teraz myślę, że mogłam tej babce po prostu z całą gracją wojownika sumo usiąść na kolanach.
0 komentarze