10 NAJPIĘKNIEJSZYCH MIEJSC NA ISLANDII, KTÓRE MOŻNA ZOBACZYĆ Z DZIECKIEM
23:48
Zamiast opisywać całą naszą trasę dzień po dniu postanowiliśmy stworzyć prostą i czytelną listę 10, naszym zdaniem, najfajniejszych miejsc z tych, które na Islandii dane nam było odwiedzić. Dodaliśmy z dzieckiem, ponieważ stopień zainteresowania Kazika danym obiektem był wskaźnikiem decydującym dla pozycjonowania listy. Generalnie, prawie całą Islandię można uznać za cud natury. Każdy koneser dzikiej przyrody znajdzie tam coś dla siebie. Poniżej Top 10 miejsc z perspektywy rodziny z małym dzieckiem.
1. VIK I MYRDAL / PŁASKOWYŻ DYRHÓLAEY
Nasze dwa najcieplejsze dni na Islandii spędziliśmy właśnie w okolicach Vik. Miejscowe pole namiotowe było świetnie wyposażone – od zadaszonej kuchni z tosterem i mikrofalówką po trampolinę, na której Kazik zaliczył swoje pierwsze podskoki. Vik jest uroczą, małą miejscowością położoną na południowym wybrzeżu. W miejscowości (jak w większości innych na Islandii) znajdował się mały basen z gorącą wodą i dziecięcą infrastrukturą. To jednak okolice samego Vik były dla nas największą atrakcją. Spektakularny skalny płaskowyż Dyrholaey z latarnią morską zapierał dech. Można było poleżeć na trawce, mając widok na klifowe wybrzeże, łuki i inne formacje skalne wyłaniające się z wody. Poniżej płaskowyżu znajduje się plaża Reynisfjara, uznawana za jedną z najpiękniejszych plaż na Islandii – co potwierdzamy. Plaża pokryta jest czarnym piaskiem i kamieniami i to była największa atrakcja dla Kazika. Ulubioną czynnością naszego syna jest bowiem wrzucanie kamieni do wody. Nieograniczona ilość kamieni + nieograniczona ilość wody = Kazikowy raj na ziemi. Jedyną niedogodnością była temperatura wody – nam udało się w bólach zamoczyć stopy, natomiast Kazika trzeba było przed tym strzec. To jest pewna wada podróży z małym dzieckiem – trzeba cały czas zachowywać czujność.
2. WODOSPAD SELJALANDSFOSS
Ilość wodospadów na terenie Islandii przewyższa zapewne ilość kościołów w Krakowie. Kilka z nich zyskało w przewodnikach prefiks naj- . Na nas największe wrażenie zrobił wodospad Seljalandsfoss, znajdujący się przy drodze nr 1 między Selfoss a Vik. Nie jest ani największy, ani najszerszy - ma w sobie jednak bardzo dużo uroku, zwłaszcza kiedy na tle wody tworzy się tęcza. Wodospad daje też jedyną w swoim rodzaju możliwość obejścia go od tyłu.
Kazikowi natomiast największą radość sprawiła możliwość poprowadzenia prawdziwego islandzkiego autobusu. Cóż nikt nie powiedział, że wszyscy członkowie rodziny mają się w podróży zachwycać tym samym. Pierwszy raz Kazik trzymał w ręku tak dużą kierownicę. Co za skupienie! Islandczycy są bardzo życzliwi w stosunku do małych dzieci i Pan Kierowca nie miał nic przeciwko, żeby udostępnić młodocianemu na chwilę swoją miejscówkę. Jedynym problemem było to, że młodociany nie chciał potem tej miejscówki zwolnić.
3. JEZIORO POLODOWCOWE JÖKULSÁRLÓN
Na widok zdjęć Kazika na tle tego jeziora babcia wydała głośny jęk. Jeszcze głośniejszy na widok skarpetek założonych na ręce naszego syna zamiast rękawiczek (fakt, nasz błąd – na Islandię trzeba zabrać w czerwcu rękawiczki). Jökulsárlón to tłumacząc z islandzkiego laguna lodowcowa. Jezioro powstaje z topniejącego lodowca Vatnajökull. Kazik był zachwycony, bo poza kamieniami i wodą były tam jeszcze foki, które pływały pomiędzy lodowymi skałami. Nasi znajomi, z którymi podróżowaliśmy, wybrali się tam jeszcze na godzinny rejs amfibią, z którego byli bardzo zadowoleni. My natomiast uznaliśmy, że dla małego może być jednak trochę za zimno.
4. SEYÐISFJÖRÐUR
Miejscowość Seyðisfjörður i generalnie tzw. Fiordy wschodnie były dla nas pozytywnym zaskoczeniem. Bardzo dużo pisze się w przewodnikach oraz Internecie o fiordach zachodnich, nam natomiast bardzo spodobało się na drugim krańcu Islandii. Sama droga do Seyðisfjörður z miejscowości Egilsstadir jest niezwykle malownicza, kiedy to zjeżdża się z gór do poziomu morza, wśród dwumetrowych, śnieżnych zasp (w czerwcu). W samej miejscowości można się wybrać na kilka spacerów i trekki ngów. Jest świetny plac zabaw. Możemy również polecić przychodnię, z której usług musieliśmy niestety skorzystać, ponieważ właśnie w Seyðisfjörður Kazik złapał przeziębienie, z którego jednak bardzo szybko się pozbierał. To nieprawdopodobne, że w Krakowie w momencie rozkręca się u niego zapalenie krtani i na dwa tygodnie ląduje uziemiony w domu, na Islandii w trzy dni całkowicie się wyzbierał. To musi być chyba kwestia powietrza. Tak czy inaczej służba zdrowia na Islandii funkcjonuje świetnie – bez kolejek, z kartą EKUZ całkowicie za darmo, dodatkowo poczekalnia przypominała salę zabaw w naszym żłobku. W Seyðisfjörður możemy również polecić świetną knajpkę Skaftfell bistro (bar / restauracja/mała galeria), gdzie Wiktor zjadł pysznego dorsza. Nawet mnie, która ryb nie znosi, ten dorsz akurat smakował. Oczywiście ceny jedzenia w restauracji na Islandii są zawrotne – my skusiliśmy się jedynie dwa razy. Warto, więc dobrze wybrać.
A tutaj Kazik w małej galerii nad restauracją. Ten but po lewej, odbijający się w lustrze był oczywiście eksponatem. Kiedy tylko zapatrzyłam się na inne dzieła sztuki tam zlokalizowane, Kazik skorzystał z okazji i porwał buta. Mam nadzieję, że postawiliśmy go z powrotem w dobre miejsce tj. zgodnie z zamysłem artysty.
5. VOPNAFJÖRÐUR
Kolejna malownicza miejscowość we wschodnich fiordach. To tam mieliśmy okazję zobaczyć jak wygląda połów i „wstępna obróbka” rekina. Jak zapewne wiecie największą osobliwością kulinarną Islandii jest zgniły rekin – tego jednak nie mieliśmy odwagi spróbować.
6. WODOSPAD GULLFOSS
Drugi wodospad na naszej liście, to ten chyba najbardziej na Islandii popularny. Gullfoss znajduje się w tzw. Złotym kręgu, mieszczącym największe atrakcje Islandii, stosunkowo łatwo dostępne z Reykjaviku. Tutaj trzeba się więc liczyć z dużą ilością grup zorganizowanych. Mimo sporego tłoku naprawdę warto. Tak wielkiego wodospadu nie widzieliśmy nigdy w życiu. A że tak wielką przestrzeń zajmuje, to i duża liczba turystów nie przeszkadza tak bardzo.
7. LAUGAR
Laugar to miejsce trochę nieoczywiste, do którego trafiliśmy w zasadzie przez przypadek. Tam mieściło się pole namiotowe, które obejmowała nasza karta campingowa. Z pola prowadzi szereg ścieżek spacerowych, ale dla nas największą atrakcją był mały naturalny zbiornik z gorącą wodą, usytuowany na skalistym zboczu. To z gorących źródeł w końcu słynie Islandia.
8. PŁW. SNÆFELLSNES I ÓLAFSVÍK
Płw. Snæfellsnes, czyli mała Islandia. Jeżeli nie macie wystarczająco dużo czasu, żeby objechać wyspę dookoła, radzimy pojechać właśnie tam. Islandzki krajobrazu w pigułce. Mamy piękne plaże, klifowe wybrzeże, widowiskowe formacje skalne, portowe miasteczka i na koniec lodowiec z wulkanem. To właśnie na Płw. Snæfellsnes udało nam się po raz pierwszy zobaczyć maskonury, będące symbolem Islandii. Niestety nie z tak bliska i nie w takiej ilości jakby wskazywały na to przewodniki i widokówki.
9. FARMA KÓZ ISLANDZKICH HÁAFELL – czyli coś dla dzieci oraz fanów serialu Gra o tron
Jeżeli nie jesteście dziećmi albo wielbicielami kóz, to może niekoniecznie atrakcja dla Was. Dla Kazika była to natomiast przygoda jego krótkiego życia. Mógł do woli głaskać kozy, które były potomkami tych przybyłych na Islandię razem z wikingami. Dodatkowo były to kozy – gwiazdy filmowe, grały bowiem w kilku epizodach „Gry o tron”. Tutaj strona internetowa farmy: www.geitur.is/flokkur
10. PARK NARODOWY ÞINGVELLIR
To także atrakcja Złotego Kręgu i miejsce związane z historią Islandii. To tutaj miało miejsce pierwsze zebranie islandzkiego parlamentu. Park położony jest przy największym islandzkim jeziorze. Co było dla nas znaczące – największe atrakcje parku są dostępne dla wózków dziecięcych, dzięki drewnianym platformom, co bardzo ułatwiło nam poruszanie się z Kazikiem.
2 komentarze
kochani, moglibyscie przyblizyc nam nieco to super nosidlo? jak sie nazywa?
OdpowiedzUsuńTo Nosidełko Koala Active Leisure
OdpowiedzUsuń