POKAŻ DZIECKU PRAWDZIWĄ ZIMĘ – DOLINA ROZTOKI

20:17



W końcu za oknem śnieżna zima. Na tyle, o ile w mieście można jej doświadczyć. Kazik jeździł wczoraj na sankach w naszym parku, mimo, że ta 5 cm biała warstwa, która pokrywała zmarznięte błoto, nie obiecywała zbyt wiele. Jednak o dziwo udało się  trochę pozjeżdżać i nawet zrobić orła. Orzeł w wykonaniu Kazika jest bardzo pocieszny, bo jak ruch rąk młody ma doskonale opanowany, tak nogami macha, jakby robił „rowerek”. Jak on się tym śniegiem cieszy! Jak tylko dziecko potrafi.

Kiedy tak chodziliśmy wczoraj po parku, wspominałam naszą zeszłoroczną zimę, kiedy Kazik pierwszy raz w życiu doświadczył co to śnieg. Wybraliśmy się wtedy do Doliny Roztoki razem z naszymi znajomymi i ich dziećmi. W Krakowie śnieg już dawno zamienił się w błoto, a tam mogliśmy dotknąć prawdziwej, mroźnej zimy z masą śniegu, na który można się rzucać i z którego można zrobić  bałwana w rozmiarze człowieka, a nie smutnego 30 cm gnoma.

Lubimy zimę w Tatrach – znacznie spokojniej na szlakach, nie ma problemu, żeby zarezerwować nocleg w schronisku nawet w weekend. Jeśli ktoś ma małe dzieci lub nie jest zaawansowanym wspinaczem i nie dysponuje odpowiednim sprzętem zimowym, może wybrać łatwo dostępne ścieżki. A taką jest bardzo przyjemny szlak do Schroniska w Dolinie Roztoki.

Szlak rozpoczyna się na parkingu na Palenicy Białczańskiej – w tym samym miejscu co szlak na Morskie Oko. Na początku narażeni jesteśmy na mniejszy lub większy tłum ludzi i koni, bo do Wodogrzmotów Mickiewicza szlaki się niestety pokrywają. Od Wodogrzmotów odbijamy w lewo zielonym szlakiem i po około 20 min spaceru w dół docieramy do urokliwego schroniska w Dolinie Roztoki. Godzina z parkingu – to naprawdę optymalny czas na spacer z małym dzieckiem. Kazik miał wtedy trochę ponad rok i cały czas testował świeżo opanowaną umiejętność chodzenia, więc nam ten spacer zajął jakieś 1,5 h. Ale to i tak było do udźwignięcia.


Samo schronisko jest bardzo przyjazne. Pyszne jedzenie, zadbane pokoje i sanitariaty, pokój socjalny z książkami dla dorosłych, zabawkami dla dzieciaków i grami planszowymi dla jednych i drugich. Poza tym dla Kazika było wiele innych atrakcji poza tarzaniem się w śniegu i jazdą na sankach. Np. zamiatanie całej schroniskowej jadalni (zmiotka i szufelka odpowiadała jego 74 cm wzrostu), czy przeglądanie wspinaczkowego sprzętu naszych sąsiadów z pokoju obok – spróbujcie dać roczniakowi karabinek albo prusa – zabawa gwarantowana.


Jedyną wadą tego wyjazdu był sam powrót do Krakowa w niedzielę – oczywiście słynna zakorkowana zakopianka i do tego zamieć śnieżna, która przedłużyła naszą podróż do domu do 5 godzin. O dziwo Kazik zniósł tę drogę lepiej niż my z Wiktorem. Dzieci czasem potrafią zaskakiwać!


You Might Also Like

0 komentarze

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...